niedziela, 31 maja 2015

Autobus napędzany krowimi plackami?

Kilka dni temu BBC przedstawiło materiał na temat autobusu o nazwie Bus Hound.
W naszych mediach pojawiły się artykułu o dość przykuwających tytułach typu: „Autobus napędzany krowim łajnem” czy „Autobus napędzany krowimi plackami”.

Sam dałem podobny tytuł, ale to sensacja na siłę.
W artykułach brakuje informacji (albo jest ona podawana zdawkowo), iż z odchodów uzyskuje się gaz, który jest następnie skraplany i dopiero w tej formie używany jako paliwo.
Taka technologia jest  jednak stosowana i nie budziła by sensacji.
Dla mnie ciekawszą informacją jest to, iż w angielskim mieście Reading użytkuje się już 34 takie autobusy. Jeżdżą one po mieście z prędkością do 90 km/h.

Źródło: Kadr z filmu https://youtu.be/elwGujRsvWc
Materiał BBC był właśnie związany z prędkością autobusu.
John Bickerton z  Reading Buses  (konstruktor autobusu) zapowiadał próbę pobicia rekordu prędkości standardowego autobusu komunikacji miejskiej.
Po zdjęciu ograniczenia, które montowane jest fabrycznie w autobusach, na torze udało się osiągnąć prędkość maksymalną 123,57 km/h (tyle podają nasze media, w źródłach angielskich znalazłem informację - 80.73 miles – co po przeliczeniu daje 117,53 km/h).
Oznacza to że nie ma sensacyjnego doniesienia o nowym rekordzie, gdyż w Księdze Rekordów Guinessa zapisany jest podobno wynik 241 km/h. Co istotne autobus nie był poddawany żadnym modyfikacją pod kątem bicia rekordów.
Nie mniej sam wygląd autobusu i podjęta próba jest fajną reklamą jednego z odnawialnych źródeł energii. Zresztą pomimo istniejących już zamówień na autobus, firma nie ukrywa, ze chodziło o reklamę oraz pozyskanie nowych sponsorów.

https://youtu.be/elwGujRsvWc
PS.
Oczywiście sam pojazd nie jest jakimś specjalnym nowym rozwiązaniem
Poniżej link do artykułu w Onecie opisującego Bio-Bus. Pomijając to że jest napędzany także „biometanem” – ma ciekawy obrazek na boku.
http://moto.onet.pl/duza-rzecz/aktualnosci/bio-bus-rusza-w-trase/d70h2

PS. 2 Próba miała miejsce 19,05.2015, dokładnie 10 dni wcześniej pisałem o Krowach jako źródle energii odnawialnej. Przypadek? :-)  

czwartek, 28 maja 2015

Dwie wieże

Podczas ostatniego pikniku w pamięć zapadły mi dwie osoby (pomijam armię przedszkolaków :-)). Jedna twierdząca że turbin wiatrowych u nas nie widać oraz druga, która narzekała że technologie związane z OZE są drogie i nie wiadomo kiedy będziemy z nich korzystać. Wracając wybrzeżem (ze Szczecina) po drodze znowu obejrzałem „małe” łopatki turbin ładnie poukładane za płotem.
W końcu muszę sprawdzić co to za miejsce i zrobić fotki. Jednak same łopatki są naprawdę ogromne (przynajmniej na takie wyglądają z jadącego dość szybko auta). Dalej podziwiałem mijane farmy wiatrowe. Łopatki turbin wyglądały z daleka na małe, samych turbin było jednak sporo. Pewnie z punktu widzenia wykorzystania ekologicznej energii, nadal ich jest za mało, trudno jednak ich nie zauważyć.

Że technologie związane z OZE nie zawsze są ekologiczne i nadal drogie, nie zamierzam się kłócić, jednak nie ma według mnie odwrotu. Za to jest rozwój i postęp. Wspomniana powyżej osoba, była nieco młodsza ode mnie, zgodziła się że pamięta czasy, że zazdrościło się przenośnego telefonu a komputery miały możliwości kalkulatorów.
Podobnie będzie z technologiami OZE, albo aktualne rozwiązania stanieją, zwiększą wydajność lub zostaną zastąpione nowszymi.

No i wracając do wspomnianych wież. Raczej indywidualnie duże poziomej turbiny wiatrowej sobie nie postawimy, jednak jeśli będą one tańsze i wydajniejsze, to uzyskiwana energia także będzie tańsza.
W tym miejscu natknąłem się na informację, że General Electric (GE) rozpoczyna dostawę do Niemiec wież do turbin wiatrowych o nowej konstrukcji. Co ważne, wieże o nazwie Space frame, mogą znacznie obniżyć koszty budowy turbin (elektrowni wiatrowych).
Wieże jakie widzimy na naszych polach to „rury”, na szczycie których osadza się gondolę. Z tą rurą może nieco przesadziłem, nie mniej GE obniża koszt budowy wieży zmniejszając zapotrzebowanie na stal o 50%.
Wieża turbiny wiatrowej o nazwie Space frame.
http://www.gereports.com/

Porównując z typową wieżą o wysokości 100 m, ma być możliwe wybudowanie „nowej” wieży o 120 metrowej wysokości i pomimo tego zaoszczędzenie 20-30% stali.
Konstrukcja ułatwi także transport. 100 metrowe wieże przewożone były dotychczas w trzech modułach po około 60 ton każdy. Nowe rozwiązanie to dużo mniejsze segmenty – wielkości kontenerów – które można będzie łączyć ze sobą.
Wyższe wieże są konieczne w miejscach o gorszej wietrzności. W marcu 2014 r. w Kalifornii zbudowano prototyp o wysokości 97 metrów, po czym zbudowana i zaprezentowana  została 137 m konstrukcja.
Na wieżach dostarczanych do Niemiec montowane mają być turbiny GE o mocy 2,5 MW i 2,75 MW.
Oczywiście oszczędność stali osiąga się przez zastosowanie rozwiązania w formie kratownicy. Rozwiązanie takie było już stosowane, ale ze względu na gniazdujące w konstrukcji ptaki, czy łączenia elementów sprawiały problemy. Narażone na przeciążenia śruby i elementy konstrukcyjne zastąpiono materiałami testowanymi w budowie mostów i drapaczy chmur. GE daje na nie 40 lat gwarancji.
Kratownica pokrywana jest cienką powłoką, z wytrzymałego i odpornego na promieniowanie tworzywa. Sama kratownica podobna jest do wieży Eiffla lub słupów energetycznych. Szeroka pięciokątna podstawa zwiększa sztywność konstrukcji, co przekłada się na możliwość budowania wyższych konstrukcji.  Firma nastawia się na dostarczanie wież 150 i 160 metrowych.
Poniższe linki prowadzą do stron na których zamieszczono zdjęcia dotyczące tego rozwiązania.

http://www.gereports.com/post/79185604909/friends-in-high-places
http://www.greentechmedia.com/articles/read/Is-GEs-Space-Frame-Wind-Turbine-Tower-The-Future-of-Wind-Power

Film z wnętrza konstrukcji
https://youtu.be/F6caomP1cFU
Film z montażu (około 30 dni, docelowo ma to być 4 dni)
https://youtu.be/KzRjfii2eZ0
Ładne ujęcia z prototypu GE's Space Frame Tower Prototype z Tehachapi w Kalifornii
https://youtu.be/3KUqGDzkSTw

(Dlaczego Wpis ma tytuł Dwie wieże? Bo klasyczne i nowe kształty są różne i łatwo rozpoznawalne. Ale tak naprawdę od początku mam zamiar napisać o integracji turbin poziomych z budynkami . Oczywiście wszystko to jest inspirowane ekologicznym wieżowcem - 148 m Strata Tower nazywanym „Brzytwą” lub „Wieżą Saurona”. Choć oczywiście budynków nazywanych wieżą Saurona jest pewnie kilka, to skojarzenie z dwiema wieżami jest oczywiste.

Opisy transportu elementów turbin opisywałem też tu: Transport łopat turbin wiatrowych
PS. O integracji budynków z turbinami poziomymi jednak w końcu napisałem: http://oze-eksperyment.blogspot.com/2015/06/integracja-turbin-wiatrowych-o-poziomej.html.

wtorek, 26 maja 2015

Dron zamiast zegarka?

Krótko po komunii przestałem nosić zegarek. Od czasu pierwszej komórki już wcale nie miałem takiej potrzeby. Od jakiegoś czasu zastanawiam się jednak, czy ponownie nie zacznę nosić, nie tyle zegarek, co samą bransoletkę (oczywiście funkcjonalną).

We wrześniu ubiegłego roku pojawił się projekt drona, który jest tak zwanym ubieralnym  gadżetem (wearables).
Nixie - dron.

Gotowy do pracy dron, jest zakładany na nadgarstek. W dowolnym momencie, sterując nim prostymi gestami może odlecieć na kilka metrów, wykonać zdjęcie, panoramę lub film i powrócić do właściciela. Projekt Nixie, bo tak nazywa się dron,  znajduje się w fazie testowej. Twórcy liczyli na nagrodę w konkursie Intela - MIW Challenge – z tego co wiem chyba im się nie udało.

Inny minidron - ZANO  – mieści się w dłoni, mimo to posiada obiektyw  do rejestrowania filmów. Po sparowaniu przez WI-FI z naszym telefonem (smartfonem) jest w stanie za nim podążać. Smartfon pozwala na sterowanie dronem i podgląd z obiektywu, co nie jest niczym nowym – dotyczy jednak naprawdę małego dronika.

Jeśli nie Nixie, czy ZANO, to może Lili. To dron z tego roku, który jest nawet do zamówienia w przedsprzedaży za niecałe 500 dolarów. Lily to: „autonomiczny dron do selfie. Osobisty fotograf z powietrza.”
Lili - dron - kamera akcji.

W zasadzie jest to chyba najbardziej zaawansowana i dopracowana wersja. Co prawda ma wielkość sporej piłki, jednak do uruchomienia wystarczy wyrzucenie go w powietrze. W rzeczywistości dron podąża za noszonym przez nas dyskiem. Lily ma solidną, wodoodporną konstrukcję, kamerę o matrycy 12 MP i jest przy tym stosunkowo lekki (1,3 kg). Po zakończeniu nagrania ląduje na wyciągniętej dłoni.
Oczywiście dronem można także sterować za pomocą aplikacji.
Jak widać możliwości zastąpienia selfi, dronami idą w kierunku uproszczenia całego procesu. W zasadzie eliminowana jest umiejętność sterowania dronem. Prawdopodobnie za jakiś czas powyższy dron uznawany będzie za stosunkowo prymitywny. Póki co chętnie bym się nim pobawił.
Polecam zapoznanie się z możliwościami tych dronów.
PS. Lily ma trafić do sprzedaży w 2016 roku.
Nixi
https://youtu.be/kfzqUsGMHE0

Lily
https://youtu.be/4vGcH0Bk3hg
Poniżej adresy stron poświęconych tym projektom.
https://www.lily.camera/
http://www.flynixie.com/
PS. ZANO to projekt z Kickstartera – chyba także dostępny w przedsprzedaży.
https://www.kickstarter.com/projects/torquing/zano-autonomous-intelligent-swarming-nano-drone

poniedziałek, 25 maja 2015

Ile łopat w turbinie? Turbina bezłopatkowa?

Jeszcze rok temu omawiając turbiny wiatrowe, mówiąc o ilości łopat w turbinach wiatrowych wspominaliśmy o projektach turbin bezłopatkowych. W zasadzie chodziło o rozwiązania turbin bezłopatkowych na bazie Turbiny Tesli (turbina talerzowa).
W sprzedaży dostępne są już wiatraki (wentylatory) bezłopatkowe. (Świetnie zademonstrowane na filmie).
https://youtu.be/xcKhko8tij8

A tu zasada działania.

https://youtu.be/AWrkMGVMSyI

Aktualnie Hiszpańska firma Vortex Bladeless zapowiada wprowadzenie turbin bezłopatkowych dla indywidualnych odbiorców (rozwiązania dla indywidualnych użytkowników o mocy 4 kW mają być oferowane w przyszłym roku; o mocy powyżej 1MW w 2018 roku.)  Zapowiedzi te związane są jednak z poszukiwaniem inwestora.
Foto: http://www.vortexbladeless.com
Na artykuł związany z turbinami wpadłem na jakimś polskim blogu. Słyszałem wcześniej o pomyśle podobnym do słomek zboża, służących do pozyskiwania energii. W artykule autor pokusił się o opisanie zasady działania i opierając się na wyglądzie uznał, że jest to wariancja na temat rotoru Flettnera. Wydaje się jednak, że nie ma on racji, Vortex stworzył bezłopatkową turbinę rezygnując z wirnika.

Zasada działania wykorzystuje zawirowania powietrza wokół masztu (tzw. wirowość).
Maszt z włókien szklanych oraz włókna węglowego wibruje wprawiany w ruch wiatrem. W podstawie zamontowano pierścienie magnesów. Energia kinetyczna konwertowana jest na prąd elektryczny w specjalnym alternatorze.
Według testów turbina tego typu ma o 30 procent wydajność niższą od klasycznych turbin o poziomej osi obrotu. Są one jednak blisko o połowę tańsze w wytworzeniu oraz eksploatacji.
Według producenta są bezgłośne i przyjazne środowisku. Klasyczne turbiny wiatrowe mogą być potencjalnie niebezpieczne, nazywane są szatkownicami (ze względu na zagrożenie dla ptaków). Budowane są z dala od zabudowań, ze względu na odgłosy pracy, jako wada wymieniane jest też migotanie cienia.
Brak na razie badań, czy drgania w jakie wpada turbina bezłopatkowa  mają jakikolwiek wpływ na środowisko.
A odpowiedzią na niższą wydajność – jest możliwość gęstszego rozmieszczania turbin niż ich klasycznych odpowiedników.

Co ciekawe David Yanez, współzałożyciel, Vortex Bladeless, powiedział, że inspiracją była dla nich katastrofy mostu. Tacoma Narrows Bridge w 1940 wpadł w ruch oscylacyjny w wyniku czego uległ zniszczeniu. Ten właśnie mechanizm jest podstawą działania turbin nowego typu.

https://youtu.be/2_5K4kmnsL4
Prezentacja na temat zasady działania
https://youtu.be/iqL4Dsq3ryo
Na koniec strona projektu z sugestywną animacją, redukcja łopat, niepotrzebna konserwacja (oleje, smary), niepotrzebna gondola (mechanizmy i przekładnie).

Jak dla mnie to nie jest turbina ani o pionowej ani o poziomej osi obrotu. Jest to po prostu zupełnie inna koncepcja konwersji wiatru na energię elektryczną.

niedziela, 24 maja 2015

Hycopter - prawdopodobnie pierwszy komercyjny dron zasilany wodorem.

O dronach z ogniwami paliwowymi i wodorem zdarzało mi się już mówić. Dziś jednak sytuacja jest dość wyjątkowa i może zainteresować wielu użytkowników dronów. Do tej pory ogniwa paliwowe stosowane były w dronach wojskowych, czy w maszynach firm lotniczych.
Użytkownicy dronów ograniczeni byli koniecznością użytkowania akumulatorów. Zasięg, a tym samym czas lotu typowych dronów to kilkanaście do kilkudziesięciu minut. Dłuższy  czas lotu to konieczność zabrania na pokładzie drona większego i cięższego akumulatora. Latanie poza zasięgiem wzroku w takiej sytuacji jest także dość ograniczone.

Hycopter 

Hycopter - dron zasilany wodorem.
Źródło: Horizon Energy Systems
Hycopter został dopiero co zaprezentowany (na konwencie w Atlancie, przez Horizon Energy Systems – zobacz załączony film), a już zebrano na niego zamówienia.
Nie są znane dokładne parametry, poza tym że posiada ogniwo paliwowe, zasilany jest wodorem, i co ważne prezentowany model o wadze 5 kg, umożliwia lot przez 4 godziny. Po zabraniu kilograma ładunku czas lotu skraca się do około 2,5 godziny! (w załącznikach jest ulotka ze strony producenta w formacie PDF).

Źródło: Horizon Energy Systems
Waga drona
Została zmniejszona dzięki wyeliminowaniu akumulatora, zbiornikiem na wodór jest sama rama. (Według konstruktorów zgromadzony gaz jest odpowiednikiem akumulatora o wadze około 5 kg.) Pozostaje jeszcze zamontowanie ogniwa paliwowego.

Cena i data dostępności Hycoptera na rynku nie jest jeszcze znana. Biorąc pod uwagę ilość komercyjnie używanych ogniw, oraz możliwości dronów, prawdopodobnie dość szybko dopasowane i połączone zostaną nowe techniki.

Wszystko więc wygląda fajnie, jednak wodór trzeba będzie wytworzyć i pewnie to jest największy problem jaki trzeba rozwiązać. Najłatwiejszy wariant to korzystanie z wymiennych butli służących do użytkowania wodoru. Znając jednak producenta, dostarczy drony z własnymi stacjami „ładującymi”, prawdopodobnie dron znajdzie zastosowania komercyjne. Zresztą obecnie, prywatnie kupujemy „tanie” drony, nawet ten używany przez „kuzyna na weselach” zmieści się w cenie poniżej 2000 PLN. Ceny bardziej wyspecjalizowanych dronów sięgają kilkunastu tysięcy złotych. Oczywiście na jednych i na drugich zainstalować trzeba będzie, aparaty, kamery itp. (Najtańsze drony z kamerą można kupić w cenach około 200 zł, jednak możliwości podglądu obrazu, sterowania kamerą i na końcu jakość nagrania – może pozostawiać wiele do życzenia)

Niemniej doszedł mi kolejny przykład zastosowań ogniw paliwowych połączony z nowym obszarem zainteresowań.


Ulotka:
http://media.wix.com/ugd/047f54_0258f01d819247808121e5c50ab71769.pdf
Strona WWW
http://www.hus.sg/?utm_source=Composite+UAV+frame+stores+weightless+energy+%2F+multi-rotor+aims+for+4hr+flight&utm_campaign=Horizon+Energy+Systems+Announces+new+700Wh%2Fkg+fuel+cell+for+drones&utm_medium=email

PS. Miłośnicy dronów znajdą na powyższej stronie dodatkowe informacje.

sobota, 23 maja 2015

Fotowoltaiczna droga rowerowa - wersja Koreańska

Mniej więcej w tym samym czasie gdy Holandia testowała ścieżkę rowerową z panelami fotowoltaicznymi, Korea Południowa już oddała do użytku swoją wersję. Nie ma jednak mowy o wmontowaniu paneli w nawierzchnię. Pomiędzy miastami Daejeon a Sejong zbudowano trasę rowerową, nad którą umieszczono dach z panelami fotowoltaicznymi.
Kadr z https://youtu.be/LuYsYLqjUtU

Trasa biegnie środkiem autostrady. W dostępnych w Polsce tłumaczenia anglojęzyczny artykułów  powtarza się zdanie: „Panele nie tylko pozyskują energię odnawialną, ale i zapewniają ochronę przed słońcem i deszczem dla rowerzystów. Amatorzy dwóch kółek z chęcią korzystają z tej trasy.
https://youtu.be/LuYsYLqjUtU

Biorąc pod uwagę dane podawane w oficjalnych statystykach, siedmiu na dziesięciu Koreańczyków posiada rower. Więc nie będę polemizował z popularnością trasy. W artykułach pojawiają się jednak błędy i niedokładności. Na ujęciu powyżej faktycznie widać, że trasa jest w całości zadaszona.

Oglądając jednak załączony film – widać, że każdy zestaw paneli ustawiony jest pod kątem do słońca. Pomiędzy sekcjami są jednak spore odstępy. Owszem całość stanowi pewną ochronę przed słońcem. Ale ulewny deszcz trzeba by przeczekać pod jedną z sekcji. Jadąc w deszczu zmokniemy, strefa ulewy i ochrona dachu przypomina mi pasy zebry i pewien stary dowcip.

No ale to kwestia umowna. Błąd jest już grubszy, w polskich tłumaczeniach trasa ma 20 km, w anglojęzycznych artykułach jest 20 mil. Szkoda, że brak informacji o mocy tej „ścieżki rowerowej”. Na podstawie zdjęć i odległości pomiędzy miastami można by pokusić się najwyżej o oszacowanie powierzchni.

To wszystko nie ma jednak znaczenia, fajna jest koncepcja. Może trasa rowerowa przy autostradzie nie jest najszczęśliwsza (choć rowerzyści odfiltrują przy okazji trochę spalin; podobno u nas także rowerzyści próbują korzystać z autostrad.) Podnoszone są zarzuty, że farmy fotowoltaiczne zasłaniają użyteczne połacie ziemi. A pas pomiędzy jezdniami na autostradzie jest niewykorzystany. Podobnie stosowane u nas ekrany na autostradach, mogły by być pokrywane panelami (podobnie pobocza). Nie ma potrzeby tworzenia podłoża z paneli odpornego na duży nacisk.

Innym powodem mojego zainteresowania się tym artykułem jest dron. A dokładnie film pokazujący ścieżkę rowerową z kamery unoszonej przez drona. W trakcie filmu słychać nawet dość charakterystyczny odgłos pracujących silników.
Nie ma się jednak czemu dziwić, zastosowanie drona było na pewno tańsze niż wysłanie helikoptera z ekipą filmową.

Bardziej zaawansowany pomysł opisywałem tu: Panele fotowoltaiczne w roli dróg i autostrad

piątek, 22 maja 2015

Sztuczna wyspa jako „wodny magazyn” energii

Odnawialne źródła energii to wiele różnych technologii. Popularne u nas turbiny wiatrowe oraz panele fotowoltaiczne mają swoje wady związane z nieprzewidywalnością dostaw energii.
Panele „działają” tylko kiedy są oświetlone słońcem (potencjalnie w ciągu dnia, wystarczy jednak zachmurzenie żeby ograniczyć uzysk energii), a turbiny kiedy wieje odpowiedni dla nich wiatr. Uzyskiwanie energii wyłącznie z tych źródeł spowodować może momenty przestoju. Generowana w „złych momentach” energia może być marnowana. Oczywiście w typowych rozwiązaniach energia elektryczna produkowana w powyższych przypadkach może być „przechowywana” w akumulatorach (bateriach). Wiele firm pracuje nad przygotowaniem „magazynów energii”, która byłaby dostarczana do sieci w momentach przestojów. Ładnie nazywa się to stabilizacją energii dostarczanej z OZE.
W najprostszej formie jest to odpowiedni zestaw baterii dla domowej instalacji.
Cześć turbin wiatrowych zlokalizowana na morzu, nie musi być podłączona bezpośrednio do sieci. Mogą one być elementem koncepcji gospodarki opartej o nośnik energii jakim jest wodór (wodór może być wytwarzany na wiele sposobów, w tym także nieekologicznych). Nasza turbina, lub inne „źródło” OZE w chwili kiedy nie jest wykorzystywane bezpośrednio, w procesie elektrolizy wytwarza wodór. W naszej koncepcji nie spalamy wodoru. Używamy go jako paliwa w ogniwach paliwowych, dzięki którym uzyskujemy energię elektryczną a „odpowiednikiem spalin” jest para wodna (czyli czysta woda).
Dokładnie według tej koncepcji działają prezentowane w trakcie pikników naukowych auta.

Zbiornik jest przykładem przechowywania wodoru w formie dość „młodego” rozwiązania - wodór może być zaadsorbowany na powierzchni stopów niklu i chromu (Fizyczne wodorki metali). Aktualnie waga zgromadzonego w ten sposób wodoru dochodzi do 5 % całkowitej wagi zbiornika.

Technologia ogniw paliwowych jako źródło zasilania samochodów, jest już wykorzystywana komercyjnie. W bieżącym roku dwie firmy motoryzacyjne podjęły seryjną produkcję aut zasilanych wodorem (z wykorzystaniem ogniw paliwowych).

Jak już zdążyłem zapisać w innym miejscu nad magazynami energii pracują między innymi firmy z Niemiec i Japonii.

Pierwszy komercyjny magazyn energii o mocy 5 MW powstał pod koniec 2014 roku na północy Niemiec. Równolegle wiele firm tworzy podobne rozwiązania i weryfikuje możliwości komercyjnego magazynowania energii ze źródeł odnawialnych.
W kwietniu bieżącego roku dwuletnie testy rozpoczęto w największym Europejskim magazynie energii. Zlokalizowany w Leighton Buzzard (k. Londynu) magazyn energii (6 MW/10 MWh) to projekt firm S&C Electric, Samsung SDI, Younicos i U.K. Power Networks.

Sama koncepcja magazynowania energii nie jest jednak niczym nowym. Dokładnie do tego służą elektrownie szczytowo-pompowe. Zadaniem takich zakładów przemysłowych, jest przemiana energii elektrycznej w energię grawitacyjną wody pompowanej z nisko położonego zbiornika do zbiornika położonego wysoko.
Kiedy zapotrzebowanie na energię jest niskie woda przepompowana jest do górnego zbiornika. W godzinach zapotrzebowania energetycznego woda spuszczana jest z górnego zbiornika i używana do napędzania turbin. Zaletą elektrowni jest szybkie uzyskanie pełnej mocy. Ale cała operacja powoduje stratę około 30 procent energii (ale w sumie się to opłaca, pod warunkiem współpracy z elektrowniami, w których występują czasowe nadwyżki energii (co oznacza że nie tylko OZE, dotyczy to także np. elektrowni węglowych).
Elektrownie szczytowo-pompowe są nadal najczęściej używanymi magazynami energii (czego przykłady można znaleźć także w Polsce). Nie jest to jednak jedyne rozwiązanie. Energię magazynuje się między innymi za pomocą sprężonego powietrza, magazynowania energii w postaci termicznej, produkując paliwa syntetycznych itp.

I w ten sposób dochodzimy do pomysłu Belgii na energetyczną wyspę

W kwietniu bieżącego roku (u nas – w Belgii mówiono o tym już w 2013) dość głośno było o pomyśle Belgii, na wybudowanie sztucznej wyspy, której zadaniem będzie wytwarzanie i magazynowanie energii z wiatru. Jeśli rząd wyda koncesję, będzie to jedna z pierwszych takich konstrukcji na świecie.
Wind turbine in the Thorntonbank Wind Farm.
© Hans Hillewaert

Pomysł to zaadoptowana elektrownia szczytowo-pompowa, połączona z farmą turbin wiatrowych.
Przy niskim zapotrzebowaniu na energię, turbiny wiatrowe (farma 2,300 MW) będą wypompowywać wodę ze zbiornika wewnątrz wyspy. W chwili niedoborów, otwarte zostaną śluzy, wlewająca się do wnętrza woda napędzi turbiny wodne, które wytworzą energię elektryczną.
Wyspa ma powstać na Morzu Północnym (w pobliżu De Haan). 500 metrowy Atol w kształcie podkowy ma mieć pojemność 2 GWh.
Przed wydaniem koncesji prowadzone są badania związane z wpływem na środowisko. Biorąc pod uwagę, iż Belgia planuje zamknięcie elektrowni atomowych do 2025 roku, projekt ma spore szanse na realizację. Na razie jednak to tylko projekt, wydaje się jednak ciekawym rozwiązaniem (zgodnie z zapowiedziami jest szansa na rozpoczęcie realizacji w tym roku, z tego powodu ten temat ostatnio powrócił).

Poniżej dość uproszczona animacja pokazująca koncepcję powyższego rozwiązania.
https://youtu.be/pAkCydKv2Gc



czwartek, 21 maja 2015

Największa elektrownia słoneczna – a dokładniej słoneczno-termalna.

Elektrownia ta przez chwilę była największa na świecie (oczywiście w kategorii farm słonecznych). 392 MW mocy uzyskiwane jest ze słońca.
Odnawialne źródła energii, to w rzeczywistości wiele rozwiązań.
Przykład tej elektrowni posłuży mi do tego by udowodnić, że nie powinno się uogólniać mówiąc o elektrowniach słonecznych (różnią się one bowiem działaniem). Precyzyjniejsze jest np. określenie farma (elektrownia) fotowoltaiczna.
W tym przypadku chodzi o termalną elektrownię słoneczną. Zbudowana na pustyni Mojave, na pograniczu stanów Kalifornia i Nevada elektrownia Ivanpah, nie posiada paneli fotowoltaicznych, zamiast nich wokół trzech blisko 140 metrowych wież rozmieszczono promieniście 173 tys. sterowanych komputerowo luster. Lustra skupiają promienie słońca  na wieżach, w których ogrzewana jest woda. Dopiero wytworzona w ten sposób para wodna napędza generator. 

Farma powstała przy udziale dwóch spółek energetycznych  NRG Energy i BrightSource Energy, oraz …  znanej użytkownikom netu, firmie Google.
Google podało już jednak oficjalnie, że więcej tego typu projektów nie będzie popierać.
Zaważyła głównie szkodliwość dla środowiska. Nie bez znaczenia jest też koszt. W 2011 cena paneli była wyższa niż obecnie. O ile dobrze pamiętam w 2025 roku obecne panele o mocy 250 Wp mają osiągać 375 Wp przy czym ich cena nie powinna rosnąć. Podobno rozwiązania w oparciu o farmy fotowoltaiczne będą tańsze.
Co do wpływu na środowisko. Farma znajduje się na pustyni, mimo to ma wpływ na lokalną odmianę kojota oraz na populację żyjącego tu żółwia (eksmitowanego podobno z marnym skutkiem).
Od jakiegoś czasu mówi się jednak, że elektrownia zabija ptaki, niby niewielkie ilości, do kilkudziesięciu sztuk miesięcznie. Niemniej miano smażalni ptaków nie jest dobrą reklamą.

Temperatura powietrza przy wieżach,  wynosi podobno blisko 500 stopni Celsjusza. Ptak, który tam zabłądzi, lub przyleci, myląc lustra z taflą wody natychmiast ginie.

Wśród ofiar są sokoły wędrowne. Druga elektrownia tego typu niedaleko parku narodowego Joshua Tree ma służyć do „smażeniu” orła przedniego.
Na stronie

http://www.ivanpahsolar.com/
Można obejrzeć to rozwiązanie, dostępna jest także wirtualna wycieczka.
Poza zwykłymi fotkami widok z góry przedstawiają także mapy Google.
Pomijając inne aspekty to dość efektowna elektrownia.

środa, 20 maja 2015

Największe farmy fotowoltaiczne – Polska i Świat.

Wystarczy poprzeglądać artykuły z dwóch trzech lat wstecz, by zobaczyć jak rozwija się fotowoltaika. Niektóre największe farmy są już daleko w rankingu.

Farma farmie nierówna. Nawet przy tej samej powierzchni, różnić się mogą rodzajem używanych paneli. Panele zamocowane na stałe mają mniejszą wydajność niż umieszczone na trakerach (urządzeniach śledzących ruch słońca – „urządzeniach nadążnych”). Dlatego też najważniejszym elementem porównania jest osiągana moc.

Polska

1 4,0 MW Czernikowo k. Torunia - od października 2015
Farma fotowoltaiczna w Czernikowie zajmuje powierzchnię ponad 24 tys. metrów kwadratowych i składa się z ok. 16 tys. modułów fotowoltaicznych, każdy o mocy 240 W.

2 2,0 MW Ostrzeszów - Od lipca 2015
Powierzchnia 3,3 ha,  8 tysięcy modułów o mocy 250 i łącznej powierzchni bliskiej 11 tys. metrów kwadratowych. Powstała zamiast biogazowni.

2 miejsce  - 2,0 MW Cieszanów 

Chociaż mowa była, iż zostanie oddana na wiosnę 2015, jeszcze nie znalazłem informacji o jej ukończeniu – potencjalnie jest jednak największa. Zajmuje teren 4,5 ha i składa się z 8333 polikrystalicznych paneli fotowoltaicznych, o mocy znamionowej 240 Wp. Pierwszy etap budowy zakończony w październiku 2014 to oddanie instalacji o mocy 1 MW.

3 miejsce 1,84 MW Kolno (AMB ENERGIA)

Kolno II o mocy 1,84 MWp jest jedną z 5 elektrowni  wchodzących w skład Podlasie Solar Park (jedna z nich - Jedwabne ma moc 0,71 MWp. Cała grupa Podlasie Solar Park ma mieć w sumie 5 MW (inne źródła mówią o 7 i 7MW). Ogólna powierzchnia to około 10 ha. Ma być rozproszona na terenie województwa podlaskiego, w gminach Lipsk, Jedwabne, Kolno i Zambrów (i znowu według innych źródeł Łękowie i Zagrobach Zakrzewie).
Co istotne dla osób mówiących że farmy zajmują powierzchnię pól uprawnych - Farma „Kolno II” zlokalizowana jest na ponad 3,5 hektarowej działce, którą firma AMB Energia z Warszawy wydzierżawiła od władz Kolna. To działka dotychczas nieużytkowana, położona za nieczynnym wysypiskiem śmieci”.

4 miejsce 1,64 MW, Gdańsk/Przejazdowo (Energa)

Farma przez moment cieszyła się z miana największej. Umiejscowiona jest na powierzchni równej trzech boisk do piłki nożnej. Zbudowano ją z  6292 paneli o łącznej mocy 1,636 MWp. Choć paneli jest znacznie mniej niż w przypadku miejsca nr 1 prawdopodobnie były one bardziej wydajne (260Wp).




Fotografie ze strony firmy Energa.

5 miejsce 1,5 MW Gubin (PEG)

Poznańska spółka Przedsiębiorstwo Energetyczne Gubin (PEG) wybudowała farmę fotowoltaiczną większą od poprzedniej o 50%. Docelowa budowana ma być w tym miejscu druga farma.

6 miejsce 1,0MW Wierzchosławicach 

6 miejsce na razie należy do Farmy fotowoltaiczne w Wierzchosławicach – pierwszej o mocy 1,0 MW. Poprzednie sięgały co najwyżej w granice 1/3 tej wartości.

Świat

Świat także nie stoi w miejscu dopiero co, w rankingu prowadziły USA, przed 3 farmami z Hiszpanii a na piątym miejscu była farma z Niemiec. W ciągu dwóch trzech lat ten ranking uległ zmianie. Nasze farmy to nie ten sam rząd wielkości.

Farma PV Agua Caliente Solar z Arizony miała w 2013 moc 250MW. W jej skład wchodziło 5,2 mln paneli fotowoltaicznych CdTe (tellurek kadmu). W momencie jej uruchamiania kolejna farma w rankingu miała 80 MW. Uruchamiana w tym samym czasie druga co do wielkości farma Neuhardenberg  Solar  Park w Niemczech miała moc 145 MW.
Farma otwarta w  kwietniu 2014 na pustyni Mojave w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych przez Solar Energy Generating Systems (SEGS) osiąga moc 354 megawatów.

Miejsce 2 i 3

Należą do farm First Solar

Topaz Solar - Kalifornia 550 MW. 

Blisko 9 milionów paneli fotowoltaicznych First Solar, wykonanych w technologii CdTe, umieszczonych na powierzchni ok. 26 kilometrów kwadratowych. Według niektórych doniesień, aby utrzymać palmę pierwszeństwa planowano zwiększenie mocy do 580 MW.
Link do Google maps w widoku z satelity:
https://www.google.com/maps/place/35%C2%B023'00.0%22N+120%C2%B004'00.0%22W/@35.3748265,-120.0569625,5877m/data=!3m1!1e3!4m2!3m1!1s0x0:0x0!6m1!1e1?hl=en


Photo Credit: Sarah Swenty/USFWS

Desert Sunlight - 550 MW.

Farma fotowoltaiczna Desert Sunlight składa się z 8,8 mln cienkowarstwowych paneli fotowoltaicznych CdTe, firmy First Solar (która jest też deweloperem projektu) rozłożonych na 16 kilometrach kwadratowych.
https://www.google.com/maps/place/33%C2%B049'30.0%22N+115%C2%B023'30.0%22W/@33.8018847,-115.395236,5837m/data=!3m1!1e3!4m2!3m1!1s0x0:0x0!6m1!1e1?hl=en 

1 miejsce Solar Star 576 MW 

Dwie poprzednie farmy były rekordowe przez kilkadziesiąt dni, wyprzedziła je farma SunPower. Według niektórych źródeł Solar Star ma aż 580 MW. Jest jednak nadal w trakcie budowy – po ukończeniu ma osiągnąć podobno 747.3 MWp


Aktualna lista największych farm:

Lista w Wikipedii EN http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_photovoltaic_power_stations

Poza konkurencją.

Sambhar Lake, Indie. Konsorcjum z 6 przedsiębiorstw państwowych planuje wybudować farmę o mocy 4000 MW. Farma nazywana „słonecznym potworem” była by 8 razy większa od aktualnie największych farm. Budowa została zablokowana ze względu na prawa własności gruntu. Rozwiązanie konfliktu jest jednak sprawą otwartą.

Pływająca farma ………słoneczna (fotowoltaiczna)?

Chociaż łatwo mi to sobie wyobrazić i znaleźć zalety takiego rozwiązania, w pierwszym momencie wygląda to na głupi pomysł. Wszystko jednak zależy od okoliczności.

Skąd znowu akurat taki temat?
W zasadzie wpadł mi w oko artykuł mówiący, że na granicy Gdańska i Przejazdowa wybudowano największą farmę fotowoltaiczną w Polsce. Ponieważ mam niedaleko stwierdziłem, że warto by skoczyć i wykonać kilka fotek. Niestety informacja okazała się nieco nieaktualna. Aktualnie jest to prawdopodobnie trzecia największa farma fotowoltaiczna w Polsce. (Zdjęcia i tak pojadę zrobić w pierwszej wolnej chwili – znaczy się nie szybko. PS. No i to w sumie potwierdzenie szybkiego rozwoju fotowoltaiki w ostatnim czasie w Polsce!).

Przy okazji poszukałem rekordów do ciekawostek na inne moje potrzeby. W oko wpadła mi informacja, że Australia buduje największą farmę „słoneczną” na wodzie. Kontekst był taki, że jest to pierwsza i największa, fakt nie padło słowo „na świecie” – w rzeczywistości chodziło o samą Australię. W ostateczności postanowiłem sprawdzić, kto i po co tworzy takie farmy i która jest pierwsza a która największa.

Okazuje się że twórców jest całkiem sporo, a właściwie do tego momentu wiedziałem o Koreańskiej (znowu z racji szukania ciekawostek do serwisów). Poszukiwania wskazały, że wodne farmy fotowoltaiczne instalowane są w Indiach, Korei, Australii, USA oraz Brazylii. Z jakiegoś powodu często brakuje na liście Japonii, a to ona może zostać liderem.

Dlaczego początkowo sądziłem, że to głupie?
Wyższe koszty budowy, potencjalnie większe ryzyko awarii, w szczególności przy większych falach (no dobra na małych jeziorkach tego nie ma). Potencjalne ryzyko dla środowiska? Jednak głównie z przyczyn ekonomicznych.

Brazylia
Na razie jeszcze w planach, mimo to będzie pierwsza, ze względu na rozmach. Pływająca farma ma osiągnąć moc 350 megawatów energii (gdzie wskazana jako największa obecnie istniejąca w Japonii dostarcza 13,4 megawatów). W tej samej elektrowni (Brazylijskiej) ma być pozyskiwana także energia z wody o mocy 250 megawatów (może z ruchu fal morskich? – ale tego jeszcze nie wiem!) w sumie aż 600 megawatów z jednej elektrowni.

Korea
Inwestor z Korei reklamuje swój projekt Sunflower Solar Power Plant jako „prawdopodobnie pierwszą tego typu farmę fotowoltaiczną na świecie” (Choć Szwajcaria może mieć inne zdanie). Faktycznie unikatowość polega na tym, że farma może kierować panele za ruchem słońca. Prawdopodobnie całą farmę można obrócić (moc 465 kWp, 1,5 tys. paneli fotowoltaicznych na powierzchni 8000 m2. Farma powstała w końcu 2014 roku - rozmiar to chyba jednak większy prototyp, niemniej sama firma ma ogromne plany związane z fotowoltaiką.

Nie mogę ustalić jak jest z prawami do zdjęć  - więc podaję adres strony do Koreańskiej firmy
http://www.solarpark-korea.com/eng/news.asp?category=1
W artykule 2014-12-12  SolarPark Korea’s PV modules used in floating tracker power plant  PV-Tech – można zobaczyć fotki farmy.

Japonia
Mój faworyt. Firmy Kyocera i Century Tokyo Leasing wybudowały i obecnie budują największe farmy fotowoltaiczne. Przez chwilę miałem dziwne wrażenie, że używałem kiedyś takiej drukarki od takiego producenta. Kyocera współpracuje z niemieckimi firmami, pracują między innymi nad zasilaniem urządzeń (komputery, drukarki też:-)). Pracują nad czymś co nazwać można chyba magazynami energii, więc wszystko ładnie łączy się też z fotowoltaiką.
W powyższej parze firm, jedna dostarcza panele, druga wykłada kasę.


Pierwsza pływającą farmę fotowoltaiczną zbudowano w Japonii w  lipcu 2013 r. w mieście Okegawa, na północ od Tokio. Instalacja posiadała 1,2 MW mocy. Aktualnie tworzona jest farma 13,4 MW. A planowane są kolejne.


Materiały pochodzą ze strony: http://global.kyocera.com/news/2015/0401_tome.html

Wady i zalety – czyli po co to wszystko
Każdy kto wykonywał eksperymenty z OZE związane z panelami fotowoltaicznymi, wie że nagrzewając się stają się mniej wydajne.
Chłodzenie paneli przez wodę pozwala na osiągnięcie 10% większego uzysku energii niż przy farmach na lądzie.
Zakładałem że rozwiązanie jest znacznie droższe, nie uwzględniłem jednak wszystkiego. Podobno instalacja paneli jest szybka, niedroga, nie ma potrzeby robienia wykopów i fundamentów. Co ważne pomija się problemy z prawem do użytkowania gruntów. W przypadku Japonii jest to niezwykle istotne – brak jest ziemi i jest ona droga, wykorzystanie powierzchni zbiorników to świetny bonus.
Zakładałem także jako problemy, tajfuny (duże fale) i przyśpieszoną korozję  - tymczasem stosowane są pod panel pływające podstawy, o sporej wyporności, wyglądają jak zamknięte (szczelne) łodzie, połączenia między panelami są izolowane, stosowane są wodoodporne kable morskie, no i konstrukcja wytrzymuje fale do 3 m wysokości. Jednak nie jest to wersja morska lub oceaniczna, rozwiązanie przeznaczone jest dla śródlądowych zbiorników wodnych, np. jezior, zbiorników zaporowych.
Koreański system OZE dla wodnych farm fotowoltaicznych przewiduje o 1,5 razy większe wsparcie niż dla "lądowych” farmach fotowoltaicznych.
W Japonii jako zaletę wymienia się fakt, iż zacienienie dna powoduje ograniczenie rozwoju alg.
W innym źródle dodano, iż w miejscach gdzie występują niedobory wody, taka farma w znacznym stopniu zapobiega parowaniu.  Sama konstrukcja farmy została pokryta polietylenem o wysokiej gęstości, co ma zapewnić ochronę konstrukcji przed promieniowaniem ultrafioletowym oraz korozją.


A co na to Szwajcaria?
http://www.ekogazeta.com.pl/ekotechno/item/1082-wyspy-sloneczne-w-pogoni-za-sloncem-aby-poprawic-technologie-fotowoltaiczna.html
Odsyłam do artykułu o prototypach wysp fotowoltaicznych (właściwie farm – słowo wyspa ma w tym wypadku inne znaczenie). Pomysł 2008, prototyp 2009, 2013 testy – ale z tego co widać około 100 paneli.

PS. U nas bada się wpływ na środowisko. W przypadku paneli fotowoltaicznych, duża ich połać, może być brana przez ptactwo za akwen wodny. Odstępy białych pomostów w powyższym rozwiązaniu chyba ograniczają taki efekt.
Zwykłe panele z czasem się kurzą, brudzą i są przez ptaki za…. Co wpływa na ich wydajność, z czasem deszcz lub wynajęty pracownik je wyczyści. Ciekawe czy fale, rozbryzgi wody mogą być w tym przypadku skutecznym rozwiązaniem.

niedziela, 17 maja 2015

Panele fotowoltaiczne w roli dróg i autostrad?

Mniej więcej rok temu spotkałem się z takim pomysłem. W jednym z polskich serwisów opisany był pomysł państwa Brusaw z Idaho.
Powierzchnia drogi jako elektrownia fotowoltaiczna wydała mi się świetnym pomysłem. Pomysł rozwiewał moje wątpliwości (wytrzymałość, opady itp.), był jednak zbyt futurystyczny (tym bardziej, że szukano dopiero źródeł finansowania). Chociaż koncepcja wzbudzała zainteresowanie Federalnej Administracji Dróg, General Electric i Google, rozpoczęcie produkcji zależne było od zebrania miliona dolarów.
Odporne na obciążenia ogniwa fotowoltaiczne, zabezpieczone powstałym z recyclingu, hartowanym, w postaci 17 centymetrowych płytek o kształcie heksagonalnym (podobno wytrzymują nacisk 113 ton). Płytki mogły by zawierać diody LED, wyświetlać dodatkowe ostrzeżenia np. o zwierzętach na drodze.

Według wyliczeń, pokrycie wszystkich dróg (kraju) płytkami pozwoliłoby na uzyskanie energii na poziomie 3-krotne aktualnych potrzeb USA. Dodatkowo energia miałaby zostać wykorzystana do oświetlenia dróg i znaków, indukcyjnego ładowania samochodów elektrycznych, oświetlania parkingów itp.
Jakby tego było mało, płyty wyposażono w elementy grzejne, dzięki czemu same rozpuszczą śnieg, sieć kanałów odprowadzi lub zmagazynuje wodę opadową, a ewentualna uszkodzona płytka sama wezwie serwis.


Generalnie tak powinny wyglądać drogi przyszłości, o ile nie opanujemy jakiś innych ciekawych technologii pozwalających na przemieszczanie się.

Na teraz i tak widziałbym zastosowanie takich płytek, zamiast instalacji paneli na dachu, można by wykorzystać podjazdy przed budynkami. Warunek – cena instalacji z takich płytek nie mogłaby być wyższa niż 2-5 krotność typowych paneli. Zamiast instalacji na dachu, być może niewspółgrającej z budynkiem, można by w ten sposób wykorzystać dużo większą powierzchnie, podjazdu, placu, parkingu.
Odszukałem stronę z opisem tego projektu, polecam zapoznanie się z przedstawionym rozwiązaniem – to naprawdę wgląd w przyszłość:
http://www.solarroadways.com/ 
(zdaje się, że po wsparciu projektu, tworzona jest płytka z informacjami o darczyńcy :-)).

Jednak to nie ten artykuł skłonił mnie do dzisiejszego wpisu.
Tym razem była to „zajawka”, iż testowana „solarna” droga rowerowa wyprodukowała więcej energii niż zakładano.
 Tym razem przykład dotyczy testu drogi dla rowerów w nawierzchni, której zamontowano panele. Jakoś nie zdziwiła mnie informacja, że sprawa dotyczy Holandii (w mieście Krommenie).
 W listopadzie 2014 zainstalowano tu podobno pierwszą na świecie ścieżkę „słoneczną” dla rowerów. Odcinek testowy to raptem 230 stóp długości (70 m) miał pozwolić na sprawdzenie możliwości praktycznej realizacji. Wyniki opublikowane po 6 miesięcznym teście są podobno w górnym obszarze najbardziej optymistycznych założeń.
Ze ścieżki uzyskano 3000 kilowatogodzin (kWh). Na podstawie wyniku rzecznik projektu SolaRoad podał, iż oczekiwane jest „więcej niż 70 kWh na metr kwadratowy rocznie."
Oczywiście i w tym przypadku prototyp jest drogi, ale w porównaniu z pierwszym rozwiązaniem wdrożenie jest znacznie prostsze i tańsze.

Tanie, masowo produkowane krzemowe ogniwa fotowoltaiczne  umieszcza się pomiędzy betonem a półprzezroczystą warstwą szkła hartowanego. Na razie jest to wersja dla ścieżek rowerowych o wytrzymałości  testowanej przez 12 tonową ciężarówkę (W przyszłości wytrzymałość ma zostać zwiększona, aby możliwa była instalacja na drogach). Ścieżka zbudowana została na nieco pochyłym terenie, dzięki czemu kurz i brud ma być spłukiwany deszczem.
To rozwiązanie wygląda na bardziej realne, prowadzone są nadal badania praktyczne, ścieżka rozbudowana do 100 metrów ma zasilać 3 domy.
Wygląda świetnie, ale  prototyp to koszt 3.750.000 dolarów. Płaska ścieżka rowerowa  znajduje się w niekorzystnym położeniu w kierunku słońca, przez co panele na starcie mają o około 30% mniejszą wydajność od swoich odpowiedników montowanych na dachach. Do rozwiązania pozostaje także problem zacienienia. W tym konkretnym przykładzie cień rzucać będzie około 2000 poruszających się po ścieżce rowerzystów (poza stałymi pobliskimi obiektami). Dochodzi także dodatkowy problem, który należy ograniczyć, powierzchnia szkła jest stosunkowo bardziej śliska niż typowa nawierzchnia.

Póki co nie jest to rozwiązanie tanie.
Niewątpliwie jednak powierzchnia dróg wykorzystana w ten sposób jest sensowną alternatywą dla pokrywania innych połaci ziemi dedykowanymi instalacjami fotowoltaicznymi.
Wykorzystane zasoby pochodzą ze stron projektów.
Opis Holenderskiego projektu znaleźć można w tym miejscu:
http://www.solaroad.nl/

W przypadku pierwszego z projektów, trwają prace nad pierwszym parkingiem, poprawiono wytrzymałość szkła oraz kształt płytek, ułatwiając budowę „instalacji” na wzniesieniach („krzywym” podłożu). A przy okazji na jednym ze zdjęć widoczna jest gotowa ścieżka dla rowerów – ale trudno ocenić jej długość.


sobota, 16 maja 2015

Czy latające turbiny wiatrowe to nasza najbliższa przyszłość?

Skoro mowa była o pływających turbinach wiatrowych, czas na turbiny latające. W konsekwencji kolejny wpis powinien być o turbinach podwodnych. Jeśli i to uda się opisać, na pewno nie będą to już turbiny wiatrowe.

Wiatr jest dość nieprzewidywalnym źródłem energii odnawialnej. Jak widać jednak w naszych warunkach to dość popularne rozwiązanie.
Co jakiś czas od kilku lat spotkać można artykuły o tytułach typu: „Latające turbiny – prawdziwa rewolucja” - czy rzeczywiście?
Ktokolwiek próbował puszczać latawiec na długiej lince wie, że czasami przy bezwietrznej pogodzie  trzeba się nabiegać, by latawiec wzbił się w niebo. Kiedy jednak jest dość wysoko nie ma problemu z jego dalszym lotem.
Zdarzyło mi się testować taki wariant z latawcem na „wędce”. Trzech dorosłych chłopów namordowało się, by latawiec, w ciepły, słoneczny i bezwietrzny dzień zaczął latać („obiecaliście…”). Kiedy już kołowrotek został prawie opróżniony z żyłki, wystarczyło, by jedno z dzieci sobie polatało, siedząc na ziemi i trzymając wędkę w jednej ręce. W ten sposób pomimo bezwietrznego dnia – latawiec szybował kilka godzin i został ściągnięty dopiero na wyraźne polecenie.

To właśnie jest podstawa pomysłu na latające turbiny, nie wszędzie na  świecie mamy odpowiednie warunki, wiatr o odpowiedniej sile, by opłacało się „stawiać” tradycyjną turbinę.
W 2009 roku naukowcy z Carnegie Institution for Science oraz Uniwersytet w Kalifornii zbadali, że z wiatru na wyższych wysokościach uzyskać można 100 razy więcej energii niż wynosi całe światowe zapotrzebowanie.
Prawdopodobnie jednak na widok powietrznych turbin nad miastami musimy poczekać co najmniej 25 lat. Co nie znaczy, że nie prowadzone są eksperymenty, czy nawet kończone są badania prototypów.
Zalety takich rozwiązań:
Na wysokości 500-1000 metrów nad powierzchnią ziemi, wieją niemal nieprzerwanie i znacznie silniejsze wiatry. Umieszczona tam turbina, nie przeszkadza ludziom, znacznie mniej zagraża ptakom, nie trzeba budować masztu, sama turbina wykonywana jest ze znacznie mniejszej ilości materiałów.  Dostępna moc wzrasta  wraz z sześcianem prędkości wiatru (od 8 do 27 razy po wzniesieniu turbiny na ponad 500 m).
Wady?
Przesył energii, lina na której uwięziona jest turbina, to wyzwania technologiczne. Pomimo dobrych warunków wietrznych zakłada się że 5% czasu turbina nie będzie mogła pracować.
Obiekt latający stanowi zagrożenie, może spaść, konieczna jest instalacja nad pustymi obszarami. Na większych wysokościach obowiązuje 3 km-owa strefa ochronna. Oznacza to chociażby omijanie obiektu przez samoloty.

Wydaje się jednak, że przynajmniej dwa projekty są bliskie ukończenia.
Firma  Altaeros  kończy testy praktyczne turbiny „Buoyant Airborne Turbine” (BAT). Zakłada się że będzie ona pracować  5 000 godzin rocznie (przy średniej dla tych samych lokalizacji – turbin „lądowych” 2 000 godzin rocznie. Pojedyncza turbina ma zasilać dwanaście gospodarstw domowych.
Jest to najbardziej znana turbina tego typu. Jej zdjęcie będzie pewnie pierwszym wyszukanym w Google. Wygląda jak mały sterowiec wypełniony helem. Balon ma niewielkie skrzydła oraz umieszczony wewnątrz rotor. Zależnie od wersji turbina,  przymocowana do liny, jest wypuszczana na 300 lub 600 metrów.
Projekt ten powstawał jako sposób na tańszy prąd dla odległych siedzib na Alasce.
Sami projektanci podają, iż uzyskanie 1kWh energii, to koszt 13 – 18 centów. Gdzie koszt z paliw kopalnych podawany jest na poziomie 4 centów (klasyczne farmy wiatrowe – 4-5 centów). Okazuje się jednak, że wliczając  koszty  przesyłu  i  dystrybucji  energii do miejsc o surowych i trudnych warunkach jest dobrą alternatywą. Turbina  BAT  jest  niezależna, mieści się dwóch kontenerach, co oznacza, że może być stosowana wszędzie z pominięciem kosztów instalacji. Potencjalnie stosowana może być na małych wyspach, platformach wiertniczych itp. Według nowszych doniesień turbina miałaby być wyposażana w dodatkowe „funkcjonalności”. Stanowiła by np. ruter WI-FI lub posiadała elementy stacji pogodowej.

Trochę inaczej wygląda sprawa projektu firmy Makani Power. "Airborne Wind Turbine" (AWT) to  samodzielnie latające samoloty bezpilotowe, uzyskujące energię w trakcie lotu. Według dostępnych danych cena energii docelowo ma sięgnąć 3 centów za 1KWh (według ostatnich informacji na razie koszt jest równy 10 centom, zwiększenie liczby generatorów i modyfikacje konstrukcji mają doprowadzić do zakładanego poziomu.
Do potrójnego kadłuba mocowane są śmigła napędzane przez  lekki generator, który służyć może za silnik elektryczny. Turbina umieszczona jest na automatycznej „wyrzutni /wyciągarce” do której mocowana jest cienkim kablem energetycznym oplecionym włóknem węglowym.
„Turbina” startuje automatycznie, jeśli na wysokości 200 m szybkość wiatru przekracza 3,5 m/s. Generatory – pełniące role silników podnoszą turbinę. Na tym etapie to do turbiny dostarczany jest prąd elektryczny. Po uzyskaniu odpowiedniego pułapu, turbina  zatacza kręgi podobnie do latawca na uwięzi. Zamocowane na skrzydłach generatory wytwarzają energię, odprowadzaną poprzez kabel, na ziemię do baterii znajdujących się w podstawie wciągarki.
 Lądowanie jest automatyczne, (np. jeśli wiatr przekroczy zakładaną prędkość ).
Pomyślne testy wykonywane były już dość dawno (2006 rok), w międzyczasie firma otrzymała grant od rządu oraz firmy Google. 
Obecnie projekt został wykupiony przez Google i podobno jest już w fazie przygotowania produkcji.

To jeszcze nie koniec pomysłów. Turbina na poziomie ponad 6000 do 15000 metrów będzie mogła wykorzystać tak zwane prądy strumieniowe o prędkościach przekraczających 200 km/h. Oznacza to potencjalną możliwość uzyskania z turbiny turbin 50 razy więcej prądu niż na powierzchni ziemi.
Tworzeniem takich turbin zainteresowane jest między innymi NASA.
Niestety takie rozwiązanie jest na razie na etapie koncepcji, oczywistym ograniczeniem jest technologia. Dziesięciokilometrowy przewód /lina na której będzie unosić się sterowiec/balon/latające skrzydło z turbinami/latawiec jest nadal wyzwaniem inżynieryjnym. NASA jest zaangażowana w projekt ze względu na wiedzę z zakresu przemysłu lotniczego i astronautycznego, materiałów kompozytowych, ale co ważne, także ze względu na konieczność zarządzania przestrzenią powietrzną.

Konwersja energii z latawców i szybowców zajmują się także: KiteGen, Ampyx Power.
Wydaje się że turbiny BAT, mają szansę na szybkie stosowanie w miejscach katastrof, wykopaliskach itp., gdzie inne źródła energii nie będą szybko i łatwo dostępne.
Poniżej linki do stron projektów niestety strona BAT – nie posiada nowych informacji od lipca 2014.


http://www.altaerosenergies.com/
http://www.google.com/makani/technology/

czwartek, 14 maja 2015

Drony a OZE itp.

No i kolejny piknik naukowy zakończony. Po raz kolejny największym zainteresowaniem cieszył się dron i minidrony.


Po raz kolejny także usłyszałem pytanie co wspólnego mają drony z odnawialnymi źródłami energii i termowizją.
Oczywiście wszyscy wiedzą że drony mogą przenosić kamery i służyć do filmowania.
Większość nas kojarzy drony z filmowaniem oraz zastosowaniami wojskowymi. Pomińmy zastosowania wojskowe.

Do kategorii dronów zalicza się ogromną ilość urządzeń – od kilku kilkunastocentymetrowych modeli po kilkudziesięciometrowe olbrzymy – coraz niższa cena i dostępność spowodują powstanie wielu nowych zastosowań.

Co prawda BAE Systems testuje bezzałogowe samoloty pasażerskie, to jednak cywilne drony są znacznie mniejsze 1-3 metry (czy nawet tzw. mikro-drony).

Podobno w najbliższym czasie popularne selfi, mają zostać zastąpione fotkami z drona.

Stosowanie dronów z kamerami HD w połączeniu z systemami nawigacji satelitarnej, poza samymi zdjęciami –  tworzeniem map, pozwala na patrolowanie, czy zwalczanie kłusowników (program Air Shepherd  szuka finansowania do  zwalczania kłusowników i tym ochrony zagrożonych gatunków słoni i nosorożców).
Taki powietrzny patrol to właśnie nie tylko monitoring granicy, to także obserwacja zwierząt i upraw rolnych, czy terenów archeologicznych w trudno dostępnych miejscach.
Słyszałem o planach wyposażania karetek pogotowia w drony, które mogły by docierać z pierwszą potrzebą do potrzebujących. W zorganizowanym przez  Zjednoczone Emiraty Arabskie konkursie,  który zachęcać ma do prac nad niekomercyjnym zastosowaniem dronów, wystartował polski projekt drona, który ma patrolować niebezpieczne miejsca i w razie potrzeby ratować ludzi. Potencjalnie dron może wylądować na otwartym morzu – dzięki uchwytom pozwoli  rozbitkom utrzymać się na powierzchni,  odstraszy rekiny itp.
Amazon i DHL chcą realizować  dostawy małych przesyłek za pomocą  dronów. Odbyły się nawet udane próby - DHL przetestował dostawę paczki w centrali koncernu w Bonn. Loty nad miastem wymagają jednak licencji.
W 2011 i 2012 roku przedstawiono zespół zsynchronizowanych dronów ustawiających wspólnie wieżę.  Docelowo mają budować tak całe domy. Osobna sprawą jest także sam rój dronów.
Polecam obejrzenie filmów z serwisu Youtube.


https://youtu.be/JnkMyfQ5YfY

Praca „roju” w zastosowaniach artystycznych:


https://youtu.be/cseTX_rW3uM

Widziałem koncepcję aut posiadających na wyposażeniu drona. Jednak jak każdy zacznie wypuszczać drony, dojdzie do kolizji. No ale podobno oprogramowanie ma pomóc w unikaniu kolizji.

Drony chce wykorzystać także Facebook. Dostęp do Internetu ma być realizowany za pomocą zasilanych energią słoneczną dronów, które posłużą za routery Wi-Fi.

Firma Desert Wolf pracuje nad dronem , który być może będziemy mogli zamówić i wykorzystać w naszych warunkach. Dron Skunk (Skunks). Wyposażony w kamerę, kapsuły z gazem pieprzowym, kulki paintballowi, ostre światło ma "pacyfikować" wzburzone tłumy.

Niestety są i nielegalne zastosowania. Przemycającego narkotyki drona można się wyprzeć. Jakiś czas temu przeładowany dron rozbił się przy supermarkecie w Tijuanie.

No dobrze, wróćmy do zastosowań pokrewnych OZE i termowizji (lub choć ekologii).
Drony firmy BioCarbon Engineering mają skanować powierzchnię ziemi i szukać miejsc, w których brakuje drzew. Kolejne drony sadziłaby w tych miejscach nowe rośliny wystrzeliwując sadzonki z pojemnika pod ciśnieniem.
Pekin testował  drony do rozpędzania smogu.
No dobrze ale zastosowania na teraz…
Ostatnio pisano o stosowaniu dronów do monitorowania złodziei na kolei. Trwają prace nad monitorowaniem pogłowia jeleni za pomocą drona wyposażonego w kamerę termowizyjną.
Zresztą dron z kamerą termowizyjną to kolejny szeroki obszar zastosowań.
Każda farma wiatrowa musi być stale monitorowana, wichury, gradobicia mogą być przyczyną uszkodzeń.
Łopaty można sprawdzić na odległość  - lornetką z ziemi, można każdą łopatę sprawdzać opuszczając się na linach. Metody te są czasochłonne lub niedokładne. Dron z kamerą o dobrej rozdzielczości może być niezastąpiony (to rozwiązanie ma w zasadzie tylko jedną wadę – potrzebne są dobre warunki atmosferyczne).
Są także drony w sposób konkretny wpływające na ilość pozyskiwanej energii odnawialnej.
Elektrownie słoneczne na obszarach pustynnych miały być idealnymi inwestycjami. Niestety kurz i pył ogranicza ich wydajność. Powstał dron o nazwie SolarBrush. W praktyce jest latający dron z mopem do czyszczenia paneli. Jego działania przekładają się na poprawę wydajności elektrowni w granicy 30%.

Dla zainteresowanych dronami polecam imprezę :
http://dronfestiwal.pl/ Niestety w tym czasie będę daleko :-) (Gdynia 16.05.2015).

PS. Drony mogą mieć kamery i mikrofony – możemy mieć problem z wszechobecną inwigilacją. Prawdopodobnie w którymś momencie „pojawią się regulacje prawne”.
PS. 2 Podoba mi się pomysł na sterowanie dronem

https://youtu.be/A52FqfOi0Ek

PS. 3 Pojęcie drony - to nie tylko maszyny latające!

Uwaga! Nabór wniosków w konkursie "Edukacja ekologiczna"

Być może masz ciekawy pomysł – ale brak Ci środków.

Od 11 maja do 12 czerwca 2015 r., można składać wnioski z propozycjami projektów edukacyjnych z 8 kategorii.
Dofinansowanie projektów ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej odbywa się w ramach programu priorytetowego „Edukacja ekologiczna””
Celem konkursu jest: „upowszechnianie wiedzy dotyczącej ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju oraz kształtowanie zachowań proekologicznych poprzez realizację projektów edukacyjno-promocyjnych i informacyjnych”.

Lista tematów:
  • przeciwdziałanie „niskiej emisji”;
  • woda i jej zasoby w Polsce;
  • ochrona różnorodności biologicznej na terenach rolniczych, w szczególności w kontekście zmian klimatu;
  • technologie dla ochrony środowiska - edukacyjne centra technologii środowiskowych;
  • adaptacja do zmian klimatu i przeciwdziałanie ich skutkom;
  • postępowanie z pojazdami wycofywanymi z eksploatacji przez ostatnich właścicieli;
  • niskoemisyjny rozwój Polski;
  • przyroda, gospodarka, człowiek - programy telewizyjne podnoszące wiedzę w zakresie dziedzictwa przyrodniczego Polski i racjonalnego gospodarowania zasobami oraz nowoczesnych technologii służących ochronie środowiska.
Kto może skorzystać z  dofinansowania w formie dotacji lub pożyczki: osoby prawne, jednostki organizacyjne z osobowością lub zdolnością prawną, osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, państwowe lub samorządowe jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej.

Więcej informacji o konkursie
http://nfosigw.gov.pl/oferta-finansowania/srodki-krajowe/programy-priorytetowe/edukacja-ekologiczna/i-konkurs-2015/


PS. Do pierwszego czerwca (lub wcześniej - zależnie od województwa)
Gminy mogą składać wnioski o dotacje na montaż mikroinstalacji OZE finansowane z PROW 2007-2013. "O dotacje mogą starać się gminy, składając projekty zakładające montaż mikroinstalacji zarówno na budynkach gminnych jak i na domach swoich mieszkańców. Jednym z warunków jest wykorzystanie wyprodukowanej energii na potrzeby własne. "
"Projekt jest realizowany dzięki oszczędnościom uzyskanym w unijnym Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Do wykorzystania jest w sumie 22,7 mln euro, a maksymalna wartość dotacji może sięgać nawet 90% kosztów kwalifikowanych."

http://www.minrol.gov.pl/Wsparcie-rolnictwa-i-rybolowstwa/PROW-2007-2013/Dzialania-PROW-2007-2013/OS-3-Jakosc-zycia-na-obszarach-wiejskich-i-roznicowanie-gospodarki-wiejskiej/Podstawowe-uslugi-dla-gospodarki-i-ludnosci-wiejskiej/OZE-w-PROW-2007-2013

środa, 13 maja 2015

Nie tylko auta z Niemiec

Na stronie http://cbsp.policja.pl/ podano dziś informację:
"Policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji, współpracując z Prokuraturą Okręgową w Zielonej Górze oraz niemieckimi organami śledczymi, rozbili zorganizowaną grupę przestępczą, która z pól galwanicznych położonych na terenie Niemiec kradła panele solarne. Wartość skradzionych paneli została oszacowana na ponad milion euro. Zarzuty usłyszało 11 osób."

Faktycznie Niemiecka fotowoltaika spowalnia, to pewnie jeden z powodów. Do tej pory raczej byliśmy znani z kradzieży aut.
Strona TVN podaje dodatkowo, że od stycznia 2014 ukradli kilka tysięcy paneli. Udało się odzyskać 194 panele, wartości 60 tys. euro czyli około 240 tyś. to daje jakieś 1240 zł za panel.

Według jednej ze stron cena standardowego panelu 250 W to od 650 zł netto (znalazłem podobno przyzwoite za 700 brutto) za słabej jakości produkt do 1300 zł netto za markowy panel monokrystaliczny.

To mniej więcej odzyskana elektrownia o mocy 50000W (194 panele po 250W). Oczywiście szkody związane są też z uszkodzeniami, czy demontażem samej instalacji. To oczywiście nie istotne.
Policjanci ustalają, kto był odbiorcą paneli. "Jak podkreślają, sprawa jest rozwojowa".
Jeśli faktycznie zniknęło kilka tysięcy paneli - to oznacza spore "połacie" farm. Chyba kradli z niewielkich, duże powinny być monitorowane.

Pomijam, że wolałbym sformułowanie panele fotowoltaiczne - zamiast solary (na szczęście w dalszej części artykułu pada i ten termin). Pomijam, że wstydzę się za rodaków, choć to pewnie niewiele odbiega od rozkręcania torów, czy kradzieże włazów do studzienek (w sumie nie wiem co jest bardziej niebezpieczne).

Dopiero co przeglądałem ofertę różnych paneli w tym 250 W i widziałem kilka ofert typu 1000- 1200 paneli z Niemiec - stan nowy. Ale po takim artykule pewnie bym się nad nimi zastanowił.

Pływająca turbina wiatrowa - WindFloat

Jeszcze niedawno na zajęciach, tego typu turbinę podawałem jako przykład nowych rozwiązań.
W zasadzie chyba od 2011 roku rozpoczęły się testy. Śledząc ostatnie informacje daje się zauważyć rozwój morskich farm wiatrowych. Dopiero co (11.05.2015) pomimo spowolnienia w rozwoju niemieckich elektrowni OZE, niemiecki koncern RWE inaugurował otwarcie nowej morskiej farmy wiatrowej Nordsee Ost. (Zlokalizowana na Morzu Północnym, 35 km na północ od wyspy Heligoland.)
48 elektrowni wiatrowych umieszczonych na powierzchni  24 km2 i dostarczą łącznie mocy 295 MW.
Jak to się ma do testowanej w Portugalii pływającej turbiny?
Turbiny z Nordsee Ost osadzone zostały na głębokości 25m.
Technologia pływających turbin wiatrowych ma umożliwić obniżenie koszty morskiej energetyki wiatrowej.  Konieczność budowania podmorskich fundamentów turbin wiatrowych zmniejsza opłacalność inwestycji. Turbina pływająca może mieć zastosowanie nawet na głębszych morzach.
Zdjęcie ze strony projektu „WindFloat”

Dlaczego temat wypłynął teraz?
Komisja Europejska przyznała pomoc publiczną w formie taryf gwarantowanych dla projektu „WindFloat”  - budowa pierwszej na świecie pływającej morskiej farmy wiatrowej, o mocy 25 MW (u wybrzeży Portugalii).
(W 2012-2013 – rozpoczęto podobne projekty na Pacyfiku – ale chyba mimo wszystko „nasza” jest pierwsza.)
 Film z uruchomienia prototypu


Świetna animacja całego układu turbin.

Strona projektu na fejsie: https://www.facebook.com/principlepower
http://www.principlepowerinc.com/products/windfloat.html
A tu strona projektu WindFloat Pacific http://windfloatpacific.com/about/
Dla porównania animacja z montażu „typowej” morskiej  turbiny.

wtorek, 12 maja 2015

Panele fotowoltaiczne o nietypowych kształtach

Tradycyjne płaskie panele fotowoltaiczne niezbyt dobre nadają się do wykorzystania w ciekawych pomysłach architektonicznych. Wykonywanie elewacji z paneli ograniczało projektantów do wielu odcieni niebieskiego (no dobra może i prawie czarnego) i płaskich powierzchni.
Optymalną wydajność mają tylko panele montowane w układzie nadążnym – podążające za słońcem. Przymocowane sztywno do dachu czy stelaża z założenia muszą mieć mniejszą wydajność.
Odpowiedzią na możliwość mocowania paneli na powierzchniach krzywych zaoferowały panele elastyczne. Od niedawna zaczęły pokazywać się także panele o kolorowej powierzchni.

Ale to nie one tym razem przyciągnęły moją uwagę. Japońska firma wpadła na pomysł zwiększenia wydajności panelu z pominięciem układów nadążnych. Panel o nazwie Spheral posiada większą powierzchnię ogniw w  stosunku do paneli płaskich. Ogniwo powinno wytwarzać także większą ilości energii wcześnie rano i przed zachodem słońca.

Panele słoneczne Kyosemi (Fot Inhabitat.com)

Według producenta – różnica sięga obecnie około 20%. (Więcej informacji o produkcie można znaleźć na stronie producenta pod adresem: http://www.kyosemi.co.jp/en/sphelar/eipv/).
Ciekawe zdjęcia znalazły się także pod adresem: http://inhabitat.com/revolutionary-sphelar-spherical-solar-cells-capture-sunlight-from-all-directions/sphelar-spherical-solar-cells/
Zaledwie zdążyłem obejrzeć kilka ciekawych elewacji, gdy natknąłem się na kolejny stosunkowo nowy pomysł.
Firma SMIT (Sustainably Minded Interactive Technology) opracowała technologię produkcji paneli Solar Ivy przypominających liście bluszczu.

"Liście" wykonuje się z polietylenu uzyskiwanego w 100 proc. z recyklingu.  „Liście” mocowane są na siatce ze stali nierdzewnej. Konstrukcja jest na tyle elastyczna, że może oplatać budynek jak prawdziwy bluszcz. Całość nawet faluje na wietrze. Oferta ma szeroką gamę kolorystyczną. Być może nie jest to rozwiązanie najbardziej efektywne, ale pozwala na wiele ciekawych aranżacji.

Fotografie pochodzą ze strony producenta na, której uzyskać można dalsze informacje.



poniedziałek, 11 maja 2015

Nietypowe łopaty turbin o poziomej osi obrotu

Poruszając się po kraju spotkać można wiele „dużych” turbin o poziomej osi obrotu. Najczęściej posiadają one trzy łopaty o dość charakterystycznym kształcie. W rzeczywistości różnią się profilami i kształtami ale różnice te nie są specjalnie zauważalne.
Na tym tle turbiny o pionowej osi obroty są dużo bardziej różnorodne. Oczywiście istnieje cała gama mniejszych turbin o innej ilości łopat.

Nietypowe łopaty posiadają turbiny wykorzystujące efekt Magnusa.
Niemiecki fizyk i chemika H.G. Magnus zbadał to zjawisko w 1853 roku. Zjawisko powoduje między innymi "zakrzywienie" toru uderzonej piłki, czy wpływa na tor obracającego się pocisku artyleryjskiego.
W zjawisku powstaje siła prostopadła do kierunku ruchu, działającej na obracający się walec lub inną bryłę obrotową, poruszającą się względem płynu (np. cieczy lub gazu).


Anton Flettner  (niemiecki naukowiec) w 1926 roku zbudował turbinę, w którym wykorzystał efekt Magnusa. Łopaty turbiny zastąpiono ściętymi stożkami wykonanymi z blachy, zamontowanymi tak, aby mogły obracać się wokół swoich osi. Do obrotu stożków użyto silników elektrycznych. Wiatrak miał 20 metrów średnicy, a każdy ze stożków miał długość 5 metrów oraz średnicę zmieniająca się od 72 cm do 90 cm. Z tego co mi wiadomo turbina była bardzo nowoczesna, nie spełniała jednak pokładanych w niej oczekiwań.



Potencjalnie ten rodzaj wirnika powinien mieć wyższą sprawność przy małych prędkościach
wiatru, większą odporność na wiatry o dużej prędkości. Wirnik obraca się około 3 razy wolniej niż w konwencjonalnych rozwiązaniach. Turbina rozpoczyna pracę przy wietrze o prędkości około 3m/s maksymalna prędkość obrotowa wirnika nie przekracza 6 obr./min. Dzięki powyższym cechą turbina powoduje podobno mniejszy hałas i jest bardziej bezpieczna dla ptaków.
Wadę turbin wiatrowych z efektem Magnus'a jest pobór prądu niezbędny do napędu walców.

Taka turbina znajduje się we wsi Pagórki koło Elbląga.
Turbina białoruskiej konstrukcji dla firmy ENECO typ ACOWIND A-63 o mocy 1,2 MW, zamiast łopat posiada obracające się walce, które napędzane są ze zmienną prędkością obrotową, przez silniki elektryczne umieszczone wewnątrz piasty. Wirnik powstał w Polsce w Zakładach Remontów i Produkcji Sprzętu Lotniczego z Bielsko-Białej. Miała powstać farma – skończyło się na prototypie – od kilku lat nic się nie dzieje. Byłem tam dwa razy – zrobiłem sobie fotki. Gdyby działał byłby sporą atrakcją dla miłośników OZE.






Sama koncepcja jest podobno słuszna Flettner przebudował żaglowiec Buckau na tak zwany rotorowiec. Statek miał dwa wielkie cylindry (16 metrów wysokości i 2,8 metra średnicy) wykorzystujące efekt Magnusa do napędu śrub.

Przy okazji znalazłem film z testów tego rotorowca:

Obecnie znaleźć można wiele takich konstrukcji – z moich ulubionych to niemiecki E-ship 1 (na filmie: http://www.youtube.com/watch?v=2pQga7jxAyc)
Tutaj świetny artykuł o starych amerykańskich rotorowcach http://www.graptolite.net/usa/rotor.html
A to jachcik
https://www.youtube.com/watch?v=xyYvq_x55sI

Zainspirowane rotorowcami samoloty osiągały siłę nośną większą o około 10 razy od samolotów  z identyczną powierzchnią skrzydeł.

Wracając do turbin, od około 2005 roku pojawiło się kilka wariantów turbin wykorzystujących efekt Magnusa, walce i stożki ustępują stożkom ze świderkami.
Poniżej odsyłacze do kilku przykładów.
Prototypy
https://www.youtube.com/watch?v=fdpT2B8CMEw
https://www.youtube.com/watch?v=xC9DYd_LVaQ
Świderkowa – chroniona patentami \
https://www.youtube.com/watch?v=eu1z7uL4tlE
https://www.youtube.com/watch?v=HQ1U4Dr3HdQ
Cała farma:
https://www.youtube.com/watch?v=lmMiRleMafA

Model samolotu
https://www.youtube.com/watch?v=acXvl-8xrBM
Prototyp podniebnej konstrukcji – w oparciu o efekt
https://www.youtube.com/watch?v=Ne_aEa__svo
I dla rozrywki kilka przykładów prezentacji efektu
https://www.youtube.com/watch?v=Bsibe4OV0no

Piłka - https://www.youtube.com/watch?v=23f1jvGUWJs
https://www.youtube.com/watch?v=YIPO3W081Hw

Prezentacja z LO w Polsce https://www.youtube.com/watch?v=h2BB9cTMgfc

Podobne – może wyraźniejsze
https://www.youtube.com/watch?v=OuEPLqHnx8U